Ująłeś moje myśli w zgrabny komentarz. Można było powiedzieć, kiedyś tam, że facet był nawet w jakiś sposób oryginalny, miał jakiś tam swoich fanów (nie wnikałam, fanką nie byłam, jednak mi nie wadził), ale teraz to mnie po prostu irytuje jego wszechobecność w bardzo śmieciowej telewizji, wciska się wszędzie, sepleni jakieś górnolotne banały w programach typu "Mam talent". Wielka-sława-Mozil; muzyk, aktor, juror i zbiornik na odpady organiczne w jednej osobie. ;/

Czy twoim zdaniem określenie "artysta niszowy" jest negatywne? bo moim zdaniem absolutnie. W dzisiejszej dobie komercji i gównianej muzyczki lecącej z wszechobecnych głośniczków i rozgłośni, bycie artysta niszowym i tworzenie muzyki niszowej, która nie wpada w ucho każdemu debilowi jest jak najbardziej potrzebne. A to, że Czesio się sprzedał to mnie nie obchodzi i osób, które słuchają muzyki a nie nazwisk, również nie powinno.

Absolutnie określenie "artysta niszowy" nie jest obraźliwe, wręcz przeciwnie. Oczywiście nie każdej niszy to dotyczy np. performens chodzący na goło z wywalonym fiutem po ulicy to przykład artysty niszowego, który ma nierówno pod sufitem Wracając do Mozila, kiedyś jako niszowy był świetny, jego utwory inne, a poprzez inność ciekawe. Dzisiaj niestety to już nie to, brak autentyczności, wtórność, żenująca chęć atrakcyjności (całkowita sprzeczność z wcześniejszym wizerunkiem) powodują, że on jako artysta i jego twórczość już sie nie bronią, stał się wydmuszką TVN, a muzyka po prostu słaba. Ja go już nie trawię.