PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=431915}

Stuart: Spojrzenie w przeszłość

Stuart: A Life Backwards
7,4 8 409
ocen
7,4 10 1 8409
Stuart: Spojrzenie w przeszłość
powrót do forum filmu Stuart: Spojrzenie w przeszłość

Cóż, przejrzałam tematy na forum tego filmu i wygląda na to, że tylko ja jestem nieusatysfakcjonowana po seansie „Stuarta”. Chyba zupełnie inaczej niż Wy go odbieram. Dla mnie twórcy wzięli na warsztat poważny temat, przejmującą historię (do tego opartą na faktach) i…. zupełnie nie podołali zadaniu. Przykro mi to mówić, ale scenarzyście i reżyserowi wyszło jakieś infantylne, kiczowate filmidło w trakcie oglądania, którego chwilami czułam niesmak. Nie w taki sposób mówi się o takich sprawach! Nie chodzi mi o to, że wykorzystano tutaj elementy komediowe jako takie (czasami zresztą faktycznie wywołujące uśmiech), ale o skandaliczne spłycenie i uproszczenie tematu. Praktycznie przez cały czas miałam wrażenie, że reżyser nie wierzy w moją inteligencję i specjalnie„mówi” do mnie wielkimi literami tak, żeby mi nic nie umknęło. Doprawdy-żadnej subtelności.

Jest tylko jedna rzecz, która mi się podobała: Tom Hardy, a raczej jego gra. Przyjemnością było oglądać go przez te 1,5 godziny. Ostatnio widziałam „Bronsona” i przez pryzmat tego obrazu patrzyłam na Toma. W obu filmach był interesujący. W każdym całkowicie inny: nie tylko fizycznie, ale też zastosował zupełnie inne środki aktorskie. W „Bronsonie” świadomie „przerysowywał” postać, jego warsztat kojarzył mi się z aktorami teatralnymi, którzy specjalnie „puszczają oko” do widowni. W „Stuarcie” jego gra była bardziej „przezroczysta” czasami wręcz naturalistyczna. (Czy tylko ja zwróciłam uwagę jak świetna jest scena w której nagi i zakrwawiony siedzi pośrodku zdewastowanego mieszkania?).

Wszyscy wiedzą, że Tom Hardy od czasu Incepcji oraz TDKR przeżywa swoje zawodowe pięć minut. Mam nadzieję, że nie roztrwoni ich na granie w takich kiepskich produkcjach. „Stuart: Spojrzenie w przeszłość” to -przynajmniej dla mnie- dobry aktor w złym filmie.

Normalnie dałabym temu filmowi 2-3 gwiazdki, za odtwórcę tytułowego bohatera dam 4. Tylko dzięki niemu dotrwałam do końca.Jakoś.

ocenił(a) film na 10
Czeremcha88

Ja film odebrałam zupełnie inaczej.
Dla mnie idealnie został przedstawiony temat .
Po co przedstawiać coś jeszcze "ciężej" skoro sam temat do przyjemnych nie należy . Po co coś komplikować gdy tym czasem życie przedstawionych ludzi tak naprawdę (mimo ogromu przeszkód ) tak naprawdę jest zamkniętym kołem gdzie cały czas chodzi o to samo. Może dla tego odebrałaś sposób przedstawienia jakby scenarzysta w Ciebie nie wierzył. Myślę że gdyby autorzy posilili się na "zawiłość" scenariusza film bardzo ciężko by się oglądało , a tak mimo powagi tematu i paskudnie przykrej egzystencji to 1,5 godziny mija a ja wyciągam to co najlepsze.

W mojej opinii idealne było także wprowadzenie odrobiny humoru do całej ekranizacji co nieco rozładowało powagę sytuacji a jednocześnie idealnie podkreśliło całą historie .

ocenił(a) film na 10
Funnykiiki

Co do gry aktorskiej zbędne wydaje mi się pisanie zachwytów . Uważam bowiem że każdy z widzów który ma choćby nieco pojęcia o prawdziwej pracy - prawdziwych aktorów . I kto nawet nie koniecznie widział inne sylwetki Toma doceni - śmiało mogę to napisać - OGROMNY talent tego aktora . Niemniej jednak zachęcam do zapoznania się z innym pozycjami gdyż na pewno zaspokoją one ludzką chęć na przyjrzenie się znakomitej grze aktorskiej.

Oczywiście to jedynie moje zdanie i z całą powagą szanuje jeśli ktoś ma zupełnie inne :)

Funnykiiki

Na początek: jak miło, że ktoś odpisał na mój post! To pierwszy temat jaki założyłam na tym portalu i bałam się, że moje uwagi będą na tyle bezsensowne, że nikt nie zechce ze mną rozmawiać.

Muszę się z Tobą zgodzić, odebrałyśmy ten film zupełnie inaczej :) Ty uważasz, że zaletą jest „lekki” ton jaką została opowiedziana ta historia. Ja sądzę , że to wada. Twórcy nie przestrzegali starej, niemal jak sama sztuka, zasady decorum. W filmach jak ten, opowiedzianych w sposób „realistyczny” razi niektórych widzów (o takiej wrażliwości jak moja), kontrast miedzy naprawdę trudnym tematem, a „łatwą i przyjemną” narracją.

Być może jestem przewrażliwiona, ale osobiście wolałabym żeby taki ciężki temat został podjęty bardziej na serio. Chyba można to ewentualnie zrobić na dwa sposoby: albo zderzyć widza z cała brutalnością i obrzydliwością tego co się stało- to na pewno byłby jak wspominałaś ciężki film. Choć osobiście myślę, że dobrze zrobiony, mogły być zarówno „ciężki” jak i dobry. Drugi sposób jaki mogłabym zaakceptować przy podejmowaniu takich wątków to niedopowiedzenia i delikatne zasugerowanie co się stało ze Stuartem. I to też mógłby, być „mocny” film- nie bez powodu mówi się o tym, że „cisza jest wymowniejsza niż jakiekolwiek słowa”, wspomina się o „krzyku milczenia”. To czego nie widzimy, to czego możemy się jedynie domyślać często porusza nas bardziej niż straszna prawda przedstawiona „ w świetle dnia”, które nic przed nami nie zataja.

W tym filmie to co mi się także nie podobało to to, że scenariusz była tak….”behawioralny”. To znaczy: nikt nie spróbował się wgłębić w psychikę Stuarta, w to co przeżywał, nie zostały opisane jego relacje z oprawcą, i resztą rodziny. Nic o ty mnie wiemy! To co mnie na przykład zaciekawiło w tym filmie to sposób jak niewinnej ofiary stał się katem ( historia jego pierwszego pobytu w „dorosłym więzieniu”); cały ten wątek mnie rozczarował, został przedstawiony pobieżnie , a miał potencjał żeby udźwignąć cały film.

Na koniec jeszcze jedna uwaga: nie mam zastrzeżeń do wykorzystania scen komediowych. Rozumiem pojęcie tragiKOMEDIA. Jak powiedziałaś w życiu przeplatają się chwile zabawne i poważne, smutne tragiczne . Zabawne chwile z życia Stuarta zostały przedstawione dobrze, to te dramatyczne zostały potraktowane po macoszemu…jakby twórcom zabrakło odwago pociągnąć temat do końca?

Przepraszam, że się tak rozpisałam. Chyba jestem niezdolna do pisania zwięzłych wiadomości. Mam nadzieję, że mimo to da się bez problemu przeczytać moje wypociny.

Hej, mam jeszcze jedno pytanie. Czy moja kopia filmu była jakaś…wybrakowana, czy film był nagrany na taśmie ze słabym kontrastem i dość mocną jasnością? To było zamierzone ?Miało dawać efekt retro?
Pozdrawiam : )

ocenił(a) film na 9
Czeremcha88

mam zupełnie inne wrażenia

wydaje mi się, że film jest przede wszystkim opowieścią Stuarta, dlatego nie ma łopatologicznego wgłębiania się w psychikę i "pociągania tematu do końca", widzimy tyle i w taki sposób, ile i jak przekazuje nam Stuart, to jest jego opowieść

przedstawione fakty z życia bohatera i tak mną wstrząsnęły, reszty mogę się domyślać
nie potrzebuję tego sztucznie pogłębiać, są obszary piekielnego cierpienia, gdzie to co się dzieje z człowiekiem jest już za horyzontem tajemnicy

inaczej rozumiemy łopatologię

film mi się bardzo podobał i potargał emocjonalnie (może dlatego, że główny bohater przypominał mi nastolatka z domu dziecka z którym kiedyś pracowałam w ramach socjoterapii )

ciekawie pokazana rodząca się bliskość między bohaterami - w banalnych sytuacjach (wątek jedzenia)
bardzo dobrze pokazane retrospekcje
Hardy-Stuart jest zachwycający, ale podoba mi się też sposób w jaki reaguje na niego Cumberbatch-Alexander, subtelny, spokojny, dający Stuartowi przestrzeń, bez wielkich, zamaszystych gestów i emocji - potem wystarczy grymas ust, by zrozumieć, że łamie mu się serce

ocenił(a) film na 4
Czeremcha88

Czeremcha, kamień z serca. Już się bałam że jestem sama w odczuciach. To zawsze takie zaskakujące i poniekąd pokrzepiające gdy okazuje się że ktoś już wcześniej miał podobne myśli do naszych własnych;) Chciałam tu coś wysmażyć, ale ponieważ Ty idealnie opisałaś moje wrażenia, to ja już sobie daruję. Zgadzam się z każdym Twoim słowem, mogę się pod nim podpisać.
Tylko ocena będzie pomiędzy 2 a 4;)
Szkoda, bo ten film miał potencjał by być znakomitym i poruszającym.

PS. A już te łopatologiczne wyjaśnienia, jakby widz był jakimś głupolem który się sam nie domyśli...

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Mam taką dziwną refleksję. Bez wątpienia tragiczny los człowieka, jest tylko trampoliną do sławy dla pisarza.

ocenił(a) film na 4

A to swoją drogą, niestety.

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Już na początku filmu Masters mówi, ze napisał pierwszą biografię bezdomnego. To mówi coś o jego zainteresowaniach. Takie historie dobrze się sprzedają. Sam bezdomny tak naprawdę schodzi na dalszy plan. Wzruszyliśmy się, uronili łzę, a życie toczy się dalej.

użytkownik usunięty
Czeremcha88

Grabisz sobie! Juz Cie namierzam XD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones