ostatnie 30 min filmu to chyba najcięższy i najmocniejszy fragment mojego życia.
musisz mi teraz coś ładnego zaśpiewać bo słysze cały czas oddech osoby umierajacej w tym filmie (te chrapnięcia).
Coś pozytywnego na miły wieczór : http://www.youtube.com/watch?v=F9Z4DATrP20
Ok, nie przypominajmy poszczególnych scen, dźwięków. Widziałam ten film dość dawno, myślałam że się już w jakiś sposób wyleczyłam, jednak gdy to napisałeś/aś przypomniałam sobie i zachciało mi się wymiotować.
Co za film... Okrutna wspaniałość!
oczywiscie bylas na offie? tam tez mi sie chcialo żygać:P obejrzeć Siódmy kontynet a pozniej posluchac swans to by dopiero byla masakra.
Nie byłam na offie i szczerze nie mogę sobie wybaczyć braku mojej osoby w miejscu gdzie byli w jednym czasie Iggy Pop, Swans i Blixa Bargeld. Co za dołujący wieczór :D
no było zajebiscie żałuj:D swans zrobili piekło na ziemi a iggy to iggy wszyscy skakali spiewali zajebiscie poprostu;) pomysl sobie w takim razie o jakis milszych rzeczach:D
Żałuje strasznie. Teraz będę musiała poczekać aż chłopcy się zbiorą i zawitają jeszcze raz w nasze rejony w jakimś bardziej sprzyjającym dla mnie czasie pod względem czasowym i finansowym :(
Ok, bo straszny OFFtop nam się wdarł,a to niestety nie forum muzyczne.
Już zaczynam myśleć o kwiatuszkach, kaczuszkach i jednorożcach na tęczy ;)
no widzisz już Ci pewnie lepiej:) jeszcze obejrz jakis pozytywny film typi "niezniszczalni" i bedziesz tryskać uśmiechem na prawo i lewo:D