Film trochę w stylu trylogii Qatsi, ale często przechodzi od obserwacji makro do historii pojedynczych ludzi: hindusa pracującego przy barwnikach, podstarzałej meksykańskiej tancerki z nocnego klubu, nowojorskiego narkomana, japończyka uzależnionego od gier porno. Mamy tu międzynarodowy portret zbiorowy marginesu społecznego. Bohaterowie opowiadają w kilku zdaniach o swoim życiu (zwykle niewesołym) i filozofii zyciowej. Jeśli chodzi o architekturę, to LifeInLoops dokumentuje ciemne strony miasta, jego zaniedbane fragmenty, slumsy, dzielnice biedoty. Wszystko to z towarzyszeniem dobrej, podbitej głębokim basem muzyki Sofa Surfers.
Ze względu na sceny w rzeźni nie polecam wegetarianom ani miłośnikom zwierząt.
A ja polecam w takim razie film (podobno juz niedlugo dystrybuowany w polsce) pt. "Śmierć człowieka pracy" Michaela Glawoggera, rezysera oryginalnego "Megacities". "Petla Zycia" bowiem jest niejako remixem "Megacities", wyrezyserowanym przez Timo Novotnego (notabene czlonka zespolu Sofa Surfers) z podkladem muzycznym wyzej wymienionego zespolu. "śmierć..." mialem okazje obejrzec na Planete Doc Review i obraz ten moim zdaniem poraza. Ostrzezenie dla wegetarian i milosnikow zwierzat rozwijam rowniez w stosunku do tego filmu. Sceny z rzezni w Nigerii sa naprawde ostre