Czterech gości wypalonych zawodowo & życiowo dowiaduje się o pseudonaukowej teorii, którą postanawiają przetestować w praktyce. Co oczywiście jest tylko obłudnym samousprawiedliwianiem.
Można było zaszaleć z turpizmem i pokazać najbardziej odrażające obrazy po pijaństwie. Tu reżyser się z takimi obrazami miarkuje. Można było pójść w tani dydaktyzm, ale i tego nam na szczęście oszczędzono. Mogła była być ludzka oraz rodzinna tragedia ale też mogła być rubaszno-rechotliwa komedyjka. Nie ma ani jednego ani drugiego.
Brak stuprocentowego pesymizmu i dołowania widza. Co za ulga. Ale nutka nieśmiałego optymizmu sączona jest też wielce, wielce ostrożnie. I to wydało mi się dość prawdziwe.