Film ewidentnie jest robiony pod Mela Gibsona, a jego postać jest przedstawiona z fanatycznym wręcz uwielbieniem. No ale Mel serio się popisał, stworzył ciekawą postać. Lithgow z kolei, zapamiętałem go głównie jako strasznego psychola z Dextera, stworzył tu niewiarygodną wręcz fajtłapę, w dodatku bardzo sympatyczną.
A Ferrell, jak nigdy, był naprawdę kiepski.
To chyba raczej na gażę Wahlberga i Farrella, bo Gibson spokorniał. Naród trzymający władzę dał mu popalić, kochanka również... To cuda że jeszcze go biorą do mainstremowych filmów (choć już tylko do drugoplanowych ról) i pozwalają reżyserować filmy które dostają nominacje
Dlaczego ,,jezus", i dlaczego ,,maria". I dlaczego małą literą. A tak w ogóle dlaczego niby Gibson miałby zgarnąć lwią część kosztów budżetu. Raczej Wahlberg. Ferell w sumie też...
Podobno już w 1995 roku jego gaża przekroczyła 20 milionów dolarów - https://businessinsider.com.pl/rozwoj-osobisty/kariera/najbogatsi-celebryci-na-s wiecie/p99qxn6
Wiec zapewne za ten film i tak wziął okazyjną stawkę ;)