Scenariusz filmu oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Jest rok 1985. Do lodołamacza „Michaił Gromow” zbliża się ogromna góra lodowa. Załoga stara się uniknąć zderzenia, jednak statek zostaje uwięziony wśród lodów niedaleko wybrzeży Antarktydy. Wokół panuje złowieszcza cisza i przeraźliwy chłód. Paliwa jest coraz mniej. Kończy się cierpliwość załogi. Nie ma drogi odwrotu. Dowództwo nie ma prawa się pomylić. Jeden fałszywy ruch i ciężkie bryły lodu zmiażdżą statek.
Fajnie zrobione kino. Chyba największym sukcesem jest nakręcenie interesującego filmu, w którym przez połowę trzeba było pokazać że ludzie się nudzą :-)
Co prawda jest trochę hollywoodzko (góra lodowa ścigająca okręt i lubiąca zabawki, efekty 3D, akcje w ostatniej sekundzie) czy sporo wątków od czapy (w filmie o...
Opis i zwiastun filmu może błędnie sugerować kino katastroficzne. Tymczasem to dramat, którego akcja dzieje się w czasach ZSRR. Bohaterowie marynarze muszą decydować pomiędzy wiernością rozkazom i zasadom a intuicją i odwagą. Znany dylemat inicjatywa jednostki przeciw bierności kolektywu. Ja takie kino lubię